Staram się brać życie takim, jakie jest. A, jak to często z życiem bywa, moje łatwe nie jest.
Pochodzę z Krakowa. W moim domu rodzinnym prócz mnie, były jeszcze dwie siostry. Jednak po śmierci mamy kontakt nam się urwał. Zostałam na tym świecie sama, ale przynajmniej była praca, którą lubiłam.
W tej samej fabryce przepracowałam kilkadziesiąt lat. W pewnym momencie mój zakład pracy przekształcono, a potem zamknięto. Pani w średnim wieku trudno było odnaleźć się w nowej rzeczywistości, nowego zatrudnienia nie było, a rachunki same nie chciały się opłacić. I tak w 2015 r. zostałam bez dachu nad głową.
Zamiast załamywać ręce, wzięłam się do działania. Zamieszkałam w schronisku dla bezdomnych kobiet. Następnie zaczęłam się orientować, gdzie mogę uzyskać pomoc.
Nie chciałam jedynie siedzieć i użalać się nad sobą. Udałam się do MOPS-u, gdzie dowiedziałam się o Centrum Integracji Społecznej Dzieła Pomocy św. Ojca Pio”. Choć nie bez strachu, postanowiłam spróbować swoich sił.
Ryzyko się opłaciło i od 2017 roku korzystam ze wsparcia CIS-u. Uczestnictwo w dziełowym CIS-ie wygląda w ten sposób, że przez 4 dni w tygodniu pracuję na poczcie, a w każdy piątek przychodzę do Dzieła na zajęcia.
W ramach zajęć mamy spotkania z gośćmi, różne wyjścia. Najlepiej wspominam wycieczkę do Centrum Jana Pawła II i wystawę o Całunie Turyńskim. Dzięki CIS-owi poznałam też nowe osoby – mamy tutaj naprawdę fajną grupę. Wszyscy z podobnym doświadczeniem życiowym, podobnymi planami, marzeniami…
Kiedyś byłam przestraszona, nie wiedziałam, czym jest Dzieło, co mnie tutaj czeka. A dziś zachęcam znajomych, by i oni dali sobie szansę. Najlepsze świadectwo? To, że w Dziele czuję się dobrze, a w przyszłość spoglądam z odwagą.